wtorek, 17 lutego 2015

Chleba i igrzysk

„Panem et circenses”, co w wolnym (albo szybkim, sama nie wiem) tłumaczeniu znaczy „chleba i igrzysk”. Chleba mamy tu deficyt, ale spróbuję zaspokoić społeczeństwo, które już od dawna upomina się o coś nowego - rozrywką! 

Sporo się dzieje… kilkakrotnie zmieniałam w ostatnim czasie miejsca mojego zamieszkania, gdyż niestety, ale California (co z tego, że to był fake) nie była mi jednak pisana. Bogu dobrze wie, że wykształcenie przede wszystkim i tak o to jestem TU! W niedalekiej okolicy najstarszej amerykańskiej uczelni popularnie zwanej Harvardem. Po wybraniu drogi rematchu, wyrzucona przez rodzinę, znalazłam (zimny) kąt w domu mojej regionalnej opiekunki. Okazała się zawalistą (nie wiem, nie pytajcie, polska młodzież tak tu mówi) babką, która oprócz tego, że uratowała mój tyłek okazała się świetnym kompanem w piciu wina i wspólnym imprezowaniu. Bardzo miło wspominam (albo nie, bo alkohol robi swoje) ten czas i zrozumiałam, że jednak nie wszyscy ludzie to frajerzy. 

A że czasem słońce, czasem deszcz przyszło mi zmagać się ze śniegiem i mrozem, a co za tym idzie nieprawdopodobnymi kolejkami w sklepach wywołanymi kolejnymi burzami śnieżnymi, które są już na porządku dziennym. Naprawdę na nikim nie robi już wrażenia, że wciąż zapowiadają opady. Marcin Wrona z TVNu miał świętą rację pokazując w Faktach puste półki sklepowe. Toż to true story. Teraz już wiecie czemu nie mamy chleba. Znika jako pierwszy razem z mlekiem. 

Mieliśmy Super Bowl, Tłusty Czwartek, Walentynki, Dzień Prezydenta… a dzisiaj świętujemy z Bam Bam Światowy Dzień Kota.

Los się do mnie wreszcie uśmiechnął, jest mi dobrze i szczęśliwie. Cultural Care zafundowało mi solidną szkołę przetrwania, ale przecież co nas nie zabije to nas wzmocni. Kto jak to, ale ja wiem o tym najlepiej. 






Zgrzeszyłam. Wydałam jedyne pieniądze na bilet. Maroon 5 on Tour. Adam na żywo. Can’t wait!